Canon EOS R6 II - Blog FOTOJOKER.pl

Canon EOS R6 II

Jesienią 2018 r. miał premierę aparat Canon EOS R. Pierwszy bezlusterkowy aparat tego producenta z matrycą pełnoklatkową. Zaawansowani amatorzy oraz hobbyści byli zachwyceni. Profesjonaliści kręcili nosem. Oczekiwali bezlusterkowego następcy ich ulubionej serii 5D. Niecałe 2 lata później, w lipcu 2020 r. Canon uczynił zadość zawodowcom. Canon EOS R5 oraz EOS R6, miały (prawie) wszystko to, co powinien mieć współczesny aparat-hybryda do fotografowania oraz filmowania. Nikt nie spodziewał się, że Mark II powstanie tak szybko. Co więc Canon mógł poprawić w aparacie, który skutecznie konkurował na półkach sklepowych z takimi modelami jak Sony A7 mark III i IV oraz Nikon Z6 mark II?

Co się zmieniło?

Jeśli chodzi o ergonomię i budowę aparatu to właściwie bliźniacza konstrukcja do pierwszej wersji. Canon EOS R6 II leży w dłoni równie wygodnie, jak jego poprzednik. Nadal mamy dobrze wykonaną obudowę z tworzywa sztucznego, uszczelnienia, magnezowy szkielet oraz głęboki, komfortowy grip.

Bateria również jest ta sama. To znany model LP-E6. Przy czym, w EOS R6 Mark II udało się inżynierom sprawić, by starczyła na dłużej. Według producenta przy użyciu ekranu pozwala na zrobienie około 760 zdjęć, a wizjera 450. W sumie podczas sesji testowej oraz po kilku dniach fotografowania życia domowników wykonałem nieco mniej niż deklarowana wartość dla wizjera, a bateria nadal miała niecałe 50 % pojemności.

Jedyną istotną zmianą jest dodanie pokrętła do zmiany trybu pracy z fotografowania na filmowanie w miejscu pokrętła włączającego aparat. Teraz włącznik jest po prawej stronie, co dla mnie było znacznym ułatwieniem. Aparat można obsługiwać jedną ręką.

Największą różnicą między EOS R6, a EOS R6 Mark II jest matryca. EOS R6 Mark II otrzymał nowo zaprojektowaną matrycę z 24 milionami pikseli. Jak wygląda jakość zdjęć w praktyce, postanowiłem sprawdzić w trudnych dla aparatu warunkach.

Jak EOS R6 Mark II sprawdza się w praktyce

Wybrałem się do sali nagrań znajomego gitarzysty, by zrobić mu sesję podczas próby. Do tej sesji dobrałem obiektyw Canon RF 28-70 f/2. Dlaczego? Podczas sesji fotograficznej miałbym przecież czas na zmianę obiektywu. Mógłbym z powodzeniem używać dwóch, trzech stałek w celu urozmaicenia kadrów.  Wszystko prawda. Ten obiektyw to tak naprawdę kilka obiektywów stałoogniskowych ze światłem f/2 w jednym.

W sali panował półmrok rozświetlany dwoma małymi lampkami biurkowymi oraz prześwitami w suficie wykończonym elementami wygłuszającymi. W takich warunkach ustawiłem migawkę na 1/200 sek., przysłonę na f/2 oraz ISO na 4000. Aparat wskazywał ekspozycję na niedoświetlenie -0,3 do -0,7 ev.

Na wysokich wartościach ISO rozpiętość tonalna matrycy maleje, więc dużo łatwiej o prześwietlenia kadru. Wolałem zachować jak najwięcej partii obrazu w bezpiecznej odległości od punktu “idealnej bieli” na histogramie i powyciągać zdjęcia z cieni już w postprodukcji.

Canon EOS R6 II z ob. RF 28-70mm f/2 L USM, f/2.0, 1/200 s, ISO 3200

Żeby nie było tak łatwo w drugiej części sesji, wyłączyłem owe lampki biurkowe i zostało już tylko wątłe oświetlenie z prześwitów w suficie. Czułość matrycy musiałem ustawić na ISO 20 000 przy zachowaniu pozostałych parametrów. Czas naświetlania 1/200 sek. pozwolił mi zatrzymanie w ruchu bujającego się kolegi gitarzysty oraz na wędrowanie dookoła niego i strzelanie zdjęć podczas moich ruchów.

Rozsądek podpowiada, że wraz ze wzrostem ilości pikseli powinien wzrosnąć poziom zaszumienia, a co za tym idzie – spadek jakości zdjęć. W rzeczywistości jest jednak inaczej. Nowa matryca radzi sobie co najmniej tak samo dobrze, jak ta w EOS R6, mimo większej ilości pikseli. Moim zdaniem sensor daje komfortową jakość do ISO 12800. Po wyciągnięciu z cienia i małym color-gradingu zdjęcia dalej zachowują szczegółowość, szumy wyglądają przyjemnie, przebarwienia praktycznie nie występują. Tak czy siak, to co potrafi EOS R6 Mark II zachwyca. Fotografowie ślubni mogą rzucić lampy błyskowe w kąt i łapać klimat sal na zdjęciach bez zmartwień o ziarno. Ja swoje zdjęcia odszumiłem tylko minimalnie w Adobe Lightroom. Są na rynku dostępne programy, dzięki którym obrazek z czułości wyższych wygląda zjadliwie.

Canon EOS R6 II z ob. RF 28-70mm f/2 L USM, f/2.0, 1/200 s, ISO 4000

Autofocus – zaskoczenie

System autofocusa to kolejna zmiana na plus względem poprzednika. Obydwa modele co prawda korzystają z tego samego systemu Dual Pixel CMOS AF II, lecz EOS R6 Mark II dostał znacząco usprawnione oprogramowanie. Dużo lepiej radzi sobie w warunkach z małą ilością światła, lepiej rozpoznaje twarz i oko, a co najważniejsze, gubi je rzadziej.

Nie spodziewałem się, że będzie tak dobrze. Wykonałem podczas tej sesji 3 razy więcej zdjęć, niż musiałem. Ilość zdjęć do selekcji była duża, a odsetek trafionych w okolicach 80-90%. Miałem przez to trudne zadanie podczas selekcjonowania zdjęć. Twarz mojego kolegi często była schowana w cieniu, aparat widział ją z boku, schowaną za gitarą (lub za włosami). Gdy nie używałem detekcji twarzy, ustawiałem ostrość ręcznie za pomocą wyboru jednego z 1053 punktów ostrości.

Canon EOS R6 II z ob. RF 28-70mm f/2 L USM, f/2.0, 1/200 s, ISO 16000 (1) / 1/100 s, ISO 25600 (2)

Canon EOS R6 Mark II był niespodzianką dla wszystkich. Canon przebił samego siebie. Stworzył aparat tak dopracowany, naszpikowany nowoczesną technologią, że jest w stanie spełnić potrzeby praktycznie każdego zawodowego fotografa. W rękach entuzjasty będzie on natomiast narzędziem wspierającym twórczy rozwój bez ograniczeń, jakie narzucała wcześniej technologia. Mam na myśli głównie autofocus. Jakość obrazu jest w aparatach coraz lepsza z generacji na generację, ale to na polu działania AF producenci się biją najbardziej. Canon odrobił lekcję i mogę szczerze powiedzieć, że to, co robi ten aparat, to jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia.

Gdy pierwsze bezlusterkowce zaczęły oferować detekcję twarzy i oka, producenci mówili, że teraz fotograf będzie mógł skupić się na sztuce, kompozycji, szukaniu światła, a nie na gorączkowym przekadrowywaniu, lub kilkukrotnym sprawdzaniu, czy aparat trafił tam, gdzie chcemy.

Uważam, że Canon EOS R6 Mark II sprawił, że to stało się faktem. To jest bezlusterkowiec, na który trudno zrzucić winę za źle naświetlone czy nietrafione zdjęcie. Ten aparat niemal nie ma ograniczeń. Zostaje tylko wyobraźnia i przyjemność z fotografowania.

O autorze Zobacz wszystkie wpisy

Jakub Rebelski

Doradca klienta z ponad 10-letnim doświadczeniem w branży elektronicznej.
Pasjonat fotografii, samouk. Co rok zmieniał system fotograficzny na inny.
Miłośnik szeroko pojętej fotografii miejskiej, ulicznej i krajobrazowej.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *