Jak przygotować ciekawe materiały w domowym zaciszu? - Blog FOTOJOKER.pl

Jak przygotować ciekawe materiały w domowym zaciszu?

Jesień w pełni! Dzień jest krótki, na dworze zimno, wietrznie, wilgotno – to oznacza, że kolejne miesiące spędzimy raczej w domowym zaciszu, i to właśnie tu będziemy tworzyć materiały dla naszych odbiorców w mediach społecznościowych. W tym artykule podzielę się z Wami moimi radami jak przygotować interesujące zdjęcia produktowe, a także jak sprawić, żeby transmisje na żywo, vlogi czy rozmowy przez Internet wyglądały naprawdę świetnie! Zapraszam do lektury.

Profesjonalny wygląd podczas transmisji i nie tylko

Transmisje na żywo, spotkania online, vlogi w których dzielimy się naszymi przemyśleniami to temat rzeka, a z drugiej strony – codzienność w mojej pracy, bo różnego rodzaju spotkania online odbywam 6-8 razy w miesiącu. Nieco rzadziej nagrywam recenzje, lub dzielę się swoją wiedzą we vlogach. Jako fotograf muszę dbać o oprawę wizualną i najczęściej streamuję/nagrywam w mojej pracowni siedząc przy komputerze. Ty, dobierając miejsce, wybierz takie, które jest bliskie temu, co robisz na codzień, lub specjalnie zaaranżuj jedną ze ścian w Twoim mieszkaniu. Zadbaj o to, by w tle nie było bałaganu, rozwieszonego prania i temu podobnych. Ostatnie 2,5 roku pokazało jak wiele osób nie zwracało na to uwagi, występując w telewizji, siedząc na krześle, na którym wiszą spodnie.

To moje podstawowe kadry do rozmów na zoomie lub transmisji online. Przesuwając aparat bardziej w lewo lub prawo, mogę zmieniać tło. Dodatkowo, jak widzisz, zasłaniając zasłony, w kilka chwil totalnie zmieniam wygląd całego kadru. Dla porównania – tak wygląda obraz ze standardowej kamerki internetowej w moim laptopie.

 

Mój kadr zazwyczaj jest dość minimalistyczny, a aparat ustawiam na statywie, który przykręcony jest do biurka, a razem z nim – ramię mikrofonowe i lampa z softboxem 70 cm. Dzięki takiemu ustawieniu nie potykam się o nogi statywów i mam więcej miejsca w moim niewielkim pokoju. Wykorzystuję 60-watową lampę LED i softboxa z gridem – to niedrogie rozwiązanie jest wystarczające do większości sytuacji, a dzięki plastrowi miodu w softboxie, światło nie rozlewa się po całym pomieszczeniu. W tle znajdują wazony, albumy fotograficzne i podobne rzeczy. Nie zabrakło również dodatkowego oświetlenia w postaci różnokolorowych paneli LED i pasków świetlnych pod szafkami. Dzięki temu kadr jest pełniejszy i bardziej trójwymiarowy. Dodatkowo, regulując położenie aparatu mogę pokazać więcej szafki za mną, lub dodatkowy monitor, który mam po mojej prawej stronie. To, co ustawisz w tle, zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. U mnie musiało być to połączenie funkcjonalności z ciekawym wyglądem. Jeśli zależy Ci na pełnej powtarzalności wyglądu sceny, możesz pomyśleć o zastosowaniu w pokoju zasłon z tzw. blackoutem, czyli w 100% zaciemniających. W tym wypadku dobrze byłoby dodać kolejne elementy świetlne do tła, ale ja celowo nie dodawałem ich w kadrach poniżej, żeby nie zarzucić Cię zbyt dużą ilością sprzętu.

Jak widzisz, cały mój setup mieści się na jednym biurku, do którego mam przykręcony uniwersalny statyw. Jednak równie dobrze aparat może stać na klasycznym statywie, podobnie jak lampa. Jeśli chodzi o dźwięk, jest wiele możliwości, bo R10 oferuje zarówno klasyczne złącze jack, jak i dedykowaną stopkę na akcesoria Canona. Ja do transmisji najczęściej wykorzystuję mikrofon USB podłączony do komputera.

 

 

Skoro jesteśmy przy sprzęcie, oczywiście nie możemy zapomnieć o aparacie i obiektywie. Nawet najlepsza kamerka internetowa nie może równać się jakością z aparatem. Większa matryca lepiej radzi sobie z szumami, a jasny obiektyw pomaga odseparować nas od tła przyjemnym, naturalnym rozmyciem. W tym przypadku postawiłem na Canona EOS R10, który jest podstawowym modelem w rodzinie EOS R, ale w naprawdę przystępnej cenie oferuje niezwykle dużo, jeśli chodzi o nagrywanie i streamowanie. W połączeniu z obiektywem RF 16 mm f/2.8 (ekw. 26 mm) jest naprawdę świetną opcją do takich zadań. Transmisje lub rozmowy na zoomie możemy zrealizować przy pomocy czystego wyjścia HDMI, co wcale nie jest standardem w tym segmencie (i tzw. grabbera, np. Camlink). Canon oferuje również sterownik Eos Webcam Utility, dzięki któremu R10 po podłączeniu przez USB-C zostanie wykryty jako kamera internetowa. W R10 nie zabrakło też wejśćia mikrofonowego i nowego złącza na dedykowane mikrofony Canona, na gorącej stopce. Aparat ma naprawdę rewelacyjny system AF, który podąża za okiem, nie pompuje, jest cichy, a dodatkowo nagrania możemy realizować w 4K z prędkością 60 kl./s, co również jest rzadkością w tym segmencie. Co ważne, R10 ma obracany ekran, więc odpowiednie ustawienie kadru jest zdecydowanie łatwiejsze. Teraz trzeba wymyślić tylko temat, nacisnąć czerwony przycisk na obudowie i gotowe!

Master Chef – robimy zdjęcia kulinarne

Gotowanie i dzielenie się przepisami jest w sieci niezwykle popularne. Sam, kiedy szukam przepisu zdecydowanie sugeruję się zdjęciami. Jeśli potrawa wygląda apetycznie, od razu mam większą motywację do gotowania. Żeby robić podstawowe zdjęcia, które świetnie sprawdzą się na blogach, czy mediach społecznościowych, wcale nie musimy mieć wielkiego, rozbudowanego studia. Ja, na potrzeby artykułu przygotowałem sałatkę z młodymi liśćmi, fetą, malinami i orzechami włoskimi. Burza kolorów i minimalizm – taki był mój zamysł, dlatego zrezygnowałem z wymyślnej aranżacji – ma być prosto, ale apetycznie. Za tło posłużyły mi dwa kawałki sklejki, na którą wcześniej nałożyłem masę szpachlową – to bardzo prosty i tani sposób na spersonalizowane tła do fotografii kulinarnej, bo malując je na wybrany kolor, możemy otrzymać bardzo zróżnicowane tła z ciekawą, naturalną fakturą. Ja postawiłem na biel, która dobrze kontrastuje z mocnymi kolorami sałatki. Te zdjęcia zrobiłem z dwoma ustawieniami światła – naturalnym i sztucznym.

Zwykły stół, kawałki sklejki i okno – to właściwie wszystko, czego potrzebujemy do sesji kulinarnych w ciągu dnia. Dodatkowo, korzystam z gliceryny z wodą, która tworzy drobne kropelki na fotografowanych obiektach.

 

Światło naturalne jest bardzo wdzięczne jeśli chodzi o fotografię kulinarną i mając ładną potrawę, dobry aparat z jasnym obiektywem, ciężko zepsuć taki kadr. Okna z białymi zasłonami miałem po mojej prawej stronie, ale robiąc zdjęcia z różnych stron talerza, tak naprawdę zmieniamy położenie światła w stosunku do fotografowanej potrawy. Białe zasłony zmiękczyły ostre światło słoneczne, dzięki czemu cienie są bardzo delikatne – to bardzo proste i zarazem efektowne ustawienie do tego typu fotografii. Najważniejsze, żeby światła naturalnego nie łączyć ze sztucznym o innej kolorystyce, a zdjęcia robić jak najbliżej okna, gdzie światła jest po prostu najwięcej.

Te zdjęcia zrobiłem tylko i wyłącznie przy świetle z okna:

 

O tej porze roku jednak światła dziennego jest coraz mniej, więc trzeba będzie sięgnąć po sztuczne. Do oświetlenia kulinariów świetnie sprawdzi się ta sama lampa z tym samym softboxem, którą wykorzystujemy do nagrywania vlogów czy transmisji online. Fotografia kulinarna lubi światło kontrowe, więc lampę ustawiłem blisko talerza, lekko za nim, a w opozycji do niej, ustawiłem jeszcze kawałek białej pianki modelarskiej, która wypełniła cienie i dodała odbicie w malinach. To bardzo proste ustawienie, które dość dobrze symuluje światło naturalne. Oczywiście im większą scenę chcielibyśmy oświetlić, tym większego softboxa byśmy potrzebowali. W przypadku samego talerza, 70 cm, ale bez grida był w zupełności wystarczający.

 

W kadrach ze światłem sztucznym skupiłem się bardziej na detalach mojej sałatki i w mojej ocenie wygląda naprawdę apetycznie, choć za sprawą gliceryny jest niejadalna.

Do takich zdjęć, lepiej użyć dłuższego obiektywu, dlatego vlogowe RF 16 mm f/2.8 zastąpił RF 50 mm f/1.8, który daje kąt widzenia obiektywu 80 mm dla pełnej klatki. To moim zdaniem idealna ogniskowa, bo dobrze kompresuje tło i pozwala skupić się zarówno na całym talerzu, jak i detalach. Przysłona f/1.8 z kolei, daje mocne i przyjemne rozmycie tła, które jest częstym oczekiwaniem fotografów. Oczywiście nie warto przesadzać z rozmyciem, bo potrawa musi być czytelna. Na moich kadrach korzystałem z przysłon f/1.8-2.8 – tak aby pokazać zarówno wycinek talerza w większej ostrości, jak i detale naszej sałatki, z mocnym rozmyciem tła. Canon EOS R10 w takiej fotografii również sprawdza się świetnie. Tu doceniłem odchylany ekran, który pozwala na wygodne kadrowanie w każdej pozycji, nawet przy pionowych ujęciach. Dodatkowo, układ autofokusu jest naprawdę niesamowity – ma wiele różnych ustawień stref i wielkości punktów, a dodatkowo pokrywa 100% kadru, więc precyzyjne ostrzenie to bułka z masłem! Na plus należy również policzyć precyzyjny joystick i dotykowy wybór punktów AF, co w tym segmencie aparatów nie jest standardem.

Pomarańczowo, produktowo

Internetowi twórcy często dzielą się ze swoimi odbiorcami zdjęciami produktów, które testują, polecają, lub po prostu bawią się fotografią. Sam lubię eksperymentować z nowymi ustawieniami światła i takie sesje robię z czystej chęci rozwoju i uzupełnienia swojej wiedzy. Na potrzeby naszego artykułu sięgnąłem po butelkę ginu z pomarańczami. Zdecydowałem się na uzupełnienie kadru pomarańczowym tłem – to zwykły kawałek brystolu za 6 zł. Tu polecam zaopatrzyć się w większą liczbę arkuszy w różnych kolorach i teczkę na takie brystole. To zaoszczędzi dużo czasu przy kolejnych sesjach, a teczkę możesz trzymać pod łóżkiem czy w piwnicy. Brystol po prostu przykleiłem do ściany tworząc delikatne przejście między podstawą, a ścianą. Butelkę postawiłem na środku, a kadr oświetliłem cały czas tą samą, 60-watową lampą. Tu zdecydowałem się na dwa ustawienia. Na pierwszych zdjęciach skierowałem lampę bezpośrednio na fotografowaną scenę – chciałem stworzyć klimat mocnego, południowego słońca, w którym dojrzewają pomarańcze w Sewilli. Światło jest wtedy mocne, bezpośrednie, daje mocne odbicia i cienie. Dodatkowo, w opozycji do lampy ustawiłem biały kawałek pianki modelarskiej, który nieco wypełnił cień i dodał delikatne odbicie w butelce. Można to lubić, ale nie trzeba, w każdym razie mnie się podoba. Zdjęcie butelki uzupełniłem jeszcze o pasujące elementy, a w tym wypadku były to oczywiście pomarańcze (choć nie wiem czy z Sewilli). Całość moim zdaniem naprawdę dobrze ze sobą gra, a monochromatyczne zestawienie kolorystyczne zawsze działa! Mógłbym się pokusić o użycie niebieskiego tła, które byłoby z kolei kolorem dopełniającym, ale w związku z tym, że trunek jest przezroczysty, wymieszanie niebieskiego z pomarańczem nie wyglądałoby dobrze.

Dla tych, którzy wolą pracować z bardziej miękkim światłem, wystarczy, że pomiędzy lampę, a produkt wsadzimy blendę z płaszczyzną dyfuzyjną, lub wykorzystamy softbox. Ja skorzystałem z pierwszej opcji – teraz światło jest miękkie, cienie nie rysują ostrych krawędzi, a w butelce zamiast małego odbicia lampy mamy dużą, odbitą powierzchnię. Jeden ruch, a osiągamy zupełnie różne rezultaty. Tu jeszcze jedna uwaga – fotografując butelki, zawsze musimy pozbyć się tylnej etykiety, bo ta jest powiększana przez butelkę z płynem, jak w soczewce i psuje odbiór zdjęcia. Ja przed zdjęciami wsadziłem część butelki do gorącej wody i jednym ruchem pozbyłem się właśnie tylnej etykiety.

Do tych zdjęć wykorzystałem obiektyw RF-S 18-150mm F3.5-6.3 IS STM, który może być dodany do zestawu z aparatami R10 i R7. Wcześniej doceniłem jego uniwersalność, testując go w tandemie z R7, podczas wakacji. Zoom jest świetnym rozwiązaniem do sesji produktowych z uwagi na to, że bez zmiany obiektywów możemy fotografować szerokie plany, jak i detale. Oczywiście odbywa się to kosztem światła, ale w końcu nie zawsze musi zależeć nam na dużym rozmyciu tła, a jeśli czas naświetlania wychodzi zbyt długi, warto sięgnąć po statyw.

Właśnie tak zrobiłem w tym przypadku – zależało mi na precyzyjnym kadrze i dłuższej ogniskowej, a także przymkniętej przysłonie, żeby pomarańcze nie były zupełnie rozmyte. Przypiąłem więc R10 do statywu, ustawiłem ogniskową na 70 mm, ustawiłem przysłonę f/8, ISO 200, a czas w tych warunkach to 1/6-1/10 sekundy, więc statyw był zdecydowanie dobrym pomysłem. Zależało mi też na precyzyjnym ustawieniu kadru, a że aparat był dość daleko od produktu, ciężko było zrobić to normalnie, bo musiałbym poprawiać produkt, podchodzić do aparatu i tak w kółko. Tu z pomocą przychodzi aplikacja Canon Connect. Nawet pierwsze parowanie urządzeń przebiega szybko, bez wpisywania haseł, bo całość odbywa się w oparciu o kod QR i bluetooth, które następnie inicjują Wi-Fi. Brzmi skomplikowanie, ale dosłownie po minucie od pierwszego uruchomienia aplikacji, mamy sparowane urządzenia, a co najważniejsze – otrzymujemy dokładny podgląd na żywo na ekranie smartfona z możliwością sterowania parametrami, co jest niezwykle wygodne przy wszelkiego rodzaju sesjach produktowych. Oczywiście aparat ma funkcję tetheringu, czyli pracuje zarówno po Wi-Fi, jak i po kablu z aplikacjami komputerowymi, takimi jak EOS Utility, Capture One i Lightroom (LR po kablu). W tym segmencie funkcja tetheringu wcale nie jest codziennością, a tym bardziej bezprzewodowa. Ja na potrzeby artykułu nie podłączałem laptopa, bo jednak przy szybkich zdjęciach, wygodniej wyciągnąć smartfona z kieszeni, a funkcjonalność jaką otrzymujemy, jest w zupełności wystarczająca do domowych, szybkich sesji produktowych.

Niecodzienne światło do świeżych sesji produktowych

Dobrze jest pamiętać, że fotografia to nie tylko ciężka praca, ale też dobra zabawa. Robiąc zdjęcia kosmetyków, czy produktów, które dobrze łączą się z wodą, świeżością, możemy pobawić się ze światłem. To wcale nie oznacza, że trzeba dokupować kolejne lampy, a warto rozejrzeć się wokół nas. Modne jest rzucanie cienia liściem palmy, czy świecenie przez gałązki i liście kwiatów doniczkowych, ale podczas tych zdjęć zależało mi na jeszcze innym efekcie. Chciałem, żeby scena wyglądała jak oświetlona przez odbicia we wzburzonej tafli wody. Na szczęście fotografowany produkt był niewielki, więc do naczynia żaroodpornego wlałem wodę i poprosiłem Amelię, żeby trzymała naczynie pomiędzy lampą, a produktem. Światło rzeczywiście zaczęło wyglądać ciekawie, wrzucając różnorodne cienie i podświetlenia!

Na koniec, kiedy już odłożyłem naczynie, zobaczyłem linie światła, które padały na niebieski brystol. Ustawiłem w tym miejscu krem, zwiększyłem ogniskową i gotowe!

 

Podczas pierwszej części zdjęć wykorzystałem tryb seryjny w R10. Co prawda produkt statycznie leżał na tle, ale w związku z tym, że Amelia poruszała naczyniem z wodą, światło wręcz migotało na scenie tworząc coraz to różne wzory. Nie ma szans, żeby w 100% zaplanować, więc zdecydowanie lepiej wstrzelić się w dobry moment. Tu R10 znów pokazuje pazur, bo oferuje 15 kl./s z migawką mechaniczną i 23 kl./s z elektroniczną. Ja wykorzystałem tę pierwszą, dzięki czemu, po wybraniu odpowiedniego kadru, wcisnąłem spust migawki i liczyłem na uchwycenie dobrego układ świateł i cieni. Kilka krótkich serii i gotowe!

Stary dobry flatlay – wracamy do pomarańczu

Zdjęcia typu flatlay cieszą się niesłabnącą popularnością. Nic dziwnego, w końcu wymagają niewiele miejsca, a możliwości kreacji płaskich kompozycji jest mnóstwo. Postanowiłem wycisnąć maksimum z moich pomarańczy, pokroiłem je na plastry, ale bohaterem sesji tym razem, zamiast ginu jest balsam do ciała. Znów postawiłem na kolory monochromatyczne – różne odcienie pomarańczu, choć tu niebieskie tło też byłoby ok! Co ważne, dobierając dodatki do bohatera sesji trzeba zwrócić uwagę, żeby wszystko do siebie pasowało. Mało brakowało, a kupiłbym balsam mango, który kolorystycznie pasował bardziej, ale wcześniej kupione pomarańcze totalnie kłóciłyby się z napisem “mango body” na opakowaniu. Poza tym cała kompozycja sugerowałaby pomarańczowy zapach.

Zrobienie tego zdjęcia było dziecinnie proste. Pomarańczowy brystol położyłem na podłodze i skorzystałem z 90-stopniowej kolumny centralnej w moim statywie. To bardzo przydatna funkcja jeśli planujemy robić więcej takich zdjęć. Zdecydowałem, że zrobię nieco szerszy kadr, bo finalnie i tak widziałem go w kwadracie, więc zoom w obiektywie ustawiłem na 64 mm i skierowałem aparat w dół. EOS R10 ma 24 megapiksele, więc nawet po przycięciu zdjęcia, bez problemu wystarczy rozdzielczości do publikacji w Internecie. Następnie połączyłem R10 z aplikacją Camera Connect, usiadłem na podłodze i zacząłem ustawiać kompozycję. Ta, co prawda nie była skomplikowana, ale w związku z tym, że pomarańcze były mokre, nie było miejsca na przełożenie ich, bo zostawiały mokre ślady na brystolu. Tu również zależało mi na sporej głębi ostrości, żeby nie tylko balsam był ostry, a cały kadr. Użyłem zatem przysłony f/8, ISO 200 i 1/6 sekundy. Tak, to dość długi czas, ale aparat był na statywie, a ja go w ogóle nie dotykałem, bo migawkę wyzwalałem z poziomu smartfona, więc absolutnie nie martwiłem się o poruszenie zdjęcia.

Jeśli chodzi o światło – tu zależało mi na możliwie miękkim i ogólnym oświetleniu planu. Wiele osób może myśleć, że wtedy potrzebne są jakieś ogromne softboxy czy parasole. Nic bardziej mylnego, o ile mamy biały sufit. To on bardzo często może robić za wielką blendę, a charakter światła i jego intensywność regulujemy zbliżając lub oddalając od niego lampę. Ja, podczas przygotowywania tego artykułu celowo pracowałem na malutkiej, niezbyt mocnej i taniej lampie LED, żeby pokazać, że bez tony sprzętu i miejsca jesteśmy w stanie przygotować ciekawy materiał zdjęciowy. To, tak jak wspomniałem wymusza użycie dłuższego czasu naświetlania, ale mając statyw, nie stanowi to żadnego problemu.

Kilka słów na koniec

Niestety przed nami wiele miesięcy krótkich dni i chłodu, ale jak widzisz, mając porządny aparat z dobrze dobranymi obiektywami i jedną lampę, jesteś w stanie zrobić naprawdę zróżnicowane zdjęcia, jak również nagrywać vlogi czy realizować transmisje online. To oczywiście tylko wycinek możliwości takie zestawu, bo równie dobrze, takim zestawem możemy zrealizować sesje portretowe, beauty, lifestylowe, sensualne – tu ogranicza nas tylko wyobraźnia i przestrzeń w jakiej się znajdujemy. Canon EOS R10, mimo że jest aparatem otwierający linię R, jest bardzo rozsądnie wyceniony i oferuje niesamowicie bogate funkcje, a wiele z nich jeszcze do niedawna zarezerowanych było tylko dla topowych aparatów. Dwa koła nastaw, joystick, tak dobry autofokus, odchylany ekran, nawet 23 kl./s, czyste HDMI, Tethering, filmy 4K 60 kl./s i wiele innych, to tylko wycinek jego możliwości. To jakie zdjęcia zrobisz tej jesieni i zimą?

 

O autorze Zobacz wszystkie wpisy

Jakub Kaźmierczyk

Fotograf, bloger i autor wielu poradników o fotografii. Specjalizuje się w fotografii studyjnej, najchętniej w tematyce kulinarnej, wnętrzarskiej i biznesowej. Prywatnie miłośnik podróży, w które również chętnie zabiera aparat.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *